Mężczyzna przy porodzie? A jakżeby inaczej!



Minęło sporo czasu od mojej ostatniej publikacji. Może niektórzy z Was pomyśleli, że spasowałem? Nic z tych rzeczy! Po prostu ostatnio nie miałem do tego głowy, ani nawet czasu, gdyż na świat przyszedł wreszcie mój długo wyczekiwany syn! Ot, taki prezent na gwiazdkę, który skoncentrował na sobie uwagę tatusia do tego stopnia, iż zapomniał on o całym Bożym świecie. Ojcostwo to niesamowity dar, ale również wyzwanie dla każdego mężczyzny. Z każdym kolejnym dniem odkrywam je na nowo i jestem pewien, że jeszcze wiele mnie zaskoczy. Będę starał dzielić się z Wami moim aktualnymi refleksjami na łamach bloga. Tymczasem przygotowałem dla Was wpis na temat porodu. Na bazie własnych doświadczeń postaram się przekonać Was o tym, że mężczyzna nie tylko ma prawo być obecny podczas porodu, lecz ma w tym również ważne zadania do wykonania. Tak, moi drodzy Panowie, może trudno w to uwierzyć, ale porodówka to właściwe miejsce dla prawdziwego mężczyzny. Zapraszam do lektury!

            Poród rodzinny – czyli taki, w którym rodzącej kobiecie towarzyszy ojciec dziecka – będący od dłuższego czasu standardem na Zachodzie, w ostatnich latach staje się coraz bardziej popularny również w Polsce. Wiele kobiet czuje się pewniej i bezpieczniej z myślą, że w tym niełatwym i jakże bolesnym przeżyciu będzie im towarzyszyć mąż, do którego mają pełne zaufanie. Z drugiej strony, tu i ówdzie wciąż pojawiają się głosy będące echem utrwalonego przez wieki stereotypu, że porodówka to nie miejsce dla mężczyzny. Zwolennicy tej teorii odradzają mężczyznom obecność podczas porodu twierdząc, że może to być dla niego zbyt duży szok – wszak poród to dość traumatyczne przeżycie i nie każdy może je znieść. Kobieta to co innego – ona jest do tego jakby naturalnie przystosowana. Ale mężczyzna jeśli nawet nie zemdleje, to na pewno nabawi się jakiegoś urazu psychicznego, a nawet awersji seksualnej w stosunku do własnej żony. Te i tym podobne przekonania w połączeniu z brakiem rzetelnej wiedzy na temat porodu zniechęcają wielu mężczyzn do udziału w nim. W niniejszym artykule postaram się przedstawić ci własne refleksje na temat udziału mężczyzny w porodzie (celowo używam słowa „udział w porodzie”, a nie „obecność przy porodzie”, gdyż nie chodzi tylko o to, być z rodzącą żoną – choć i samo to wielu kobietom daje poczucie psychicznego komfortu, co jest niebagatelnie ważne podczas porodu – lecz przede wszystkim o to, by być w ów poród jak najbardziej zaangażowanym). Swoje twierdzenia chcę oprzeć nie abstrakcyjnych schematach, lecz na własnym doświadczeniu.
            Zacznijmy od postawienia sobie pytania o to czym w istocie jest poród? Czy jest to rzeczywiście tak traumatyczne i okropne doświadczenie, przez które rodzice muszą jakoś przejść? Najczęściej myślimy o tym w ten sposób – trzeba zacisnąć zęby i dać radę. Wszak wysiłek się opłaca – jak już będzie po wszystkim, będziemy się cieszyć obecnością naszego malca. Niewątpliwie, poród jest niełatwym doświadczeniem, do którego trzeba się odpowiednio przygotować, i to na wielu płaszczyznach – poznawczej, psychicznej, emocjonalnej i – co istotne – duchowej. Sądzę jednak, że powinniśmy się przede wszystkim nauczyć patrzeć na wydarzenie porodu z innej perspektywy – jest to bowiem moment narodzin naszego dziecka; chwila, w której następuje jego pierwszy kontakt ze światem zewnętrznym, a po dziewięciomiesięcznym czasie oczekiwania, w końcu widzimy go po raz pierwszy. Możemy go dotknąć, pogłaskać i przytulić. Możemy w końcu do niego przemówić, po raz pierwszy usłyszeć jak płacze, powitać go na świecie, przywitać jako rodzice. Te chwile są naprawdę bezcenne i nie warto z nich rezygnować z powodu niepewności czy lęku. Spójrzmy na to wydarzenie w ten sposób, a na pewno wiele rzeczy zaczniemy postrzegać inaczej. Cud narodzin, a nie traumatyczne przeżycie – oto poród widziany we właściwej perspektywie. Myślę, że uświadomienie sobie tego jest kluczową elementem przygotowania się do porodu zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn.
            Oczywiście trzeba być również świadomym tego jak poród wygląda – stąd niezbędne jest wcześniejsze przygotowanie. Jeśli więc masz zamiar uczestniczyć w porodzie wraz z twą małżonką, postaraj się owocnie wykorzystać czas ciąży, aby wspólnie z nią dowiedzieć się jak najwięcej o porodzie. Bardzo pomocny może być w tej sytuacji wspólny udział w zajęciach szkoły rodzenia. Wbrew przekonaniu niektórych mężczyzn, miejsce to nie jest zarezerwowane wyłącznie dla przyszłych mam. Również tatowie mogą wiele zyskać dzięki takim zajęciom, i to nie tylko zdobywając wiedzę o przebiegu porodu, lecz także pogłębiając swą relację ze swym jeszcze nienarodzonym, lecz już żyjącym w łonie matki dzieckiem. O tym, w jaki sposób ojciec może nawiązać relację z dzieckiem już w okresie prenatalnym pisałem w jednym z moich wcześniejszych artykułów, dlatego zainteresowanych odsyłam do tegoż tekstu.
            No dobra, wiedza o porodzie, jego etapach i przebiegu to jedno – każdy, przy odrobinie chęci i zaangażowania może ją zdobyć. Ale teoria mówi swoje, a w praktyce bywa różnie. Zwykle jednak jest tak, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Nie pozwól się więc nakręcać tym, którzy lubią straszyć i wyolbrzymiać. Jeśli poczytałeś trochę o porodzie i uczęszczałeś z żoną do szkoły rodzenia, od strony teoretycznej jesteś dobrze przygotowany. Dodam, że ja z moją żoną w ogóle nie chodziliśmy do szkoły rodzenia. Wszystkie informacje na temat porodu czerpaliśmy z Internetu, a był to nasz pierwszy poród. Możesz sobie zatem wyobrazić jak byliśmy zestresowani, kiedy znaleźliśmy się już na porodówce. A jednak oboje poradziliśmy sobie bardzo dobrze, a poród przebiegł sprawnie i bez komplikacji. Będę więc powtarzał do znudzenia, że najistotniejszą kwestią jest odpowiednie nastawienie. Dlatego o wiele ważniejsze niż przygotowanie teoretyczne do porodu jest zmierzenie się z własną psychiką.
            Wiem, co sobie wyobrażasz, kiedy myślisz o porodzie – oczami wyobraźni widzisz mnóstwo krwi na łóżku, słyszysz głos płaczącej z bólu żony i obserwujesz zniecierpliwiony personel medyczny, biegający nerwowo wokół twej małżonki. Taka wizja z pewnością napawa lękiem i rodzi obawy. Zaczynasz się zastanawiać czy dasz radę, czy podołasz temu zadaniu. W twoim umyśle zaczynają rodzić się wątpliwości i myślisz czy nie wycofać się jeszcze z tej decyzji. Przede wszystkim nie pozwól, by lęk i niepewność przejęły nad tobą kontrolę. Twoja żona i twoje dziecko cię potrzebują. Czy chcesz samotnie stresować się gdzieś w poczekalni, podczas gdy oni będą toczyć bój? Przecież to ty jesteś wojownikiem! A jednak to twoja małżonka będzie znosić bóle porodu. Jakkolwiek nie możesz jej ulżyć w sensie fizycznym, to możesz sprawić, że jej komfort psychiczny będzie o wiele większy, niż gdyby cię przy niej nie było. Pomyśl o tym zanim pozwolisz, by obawy cię zniechęciły.
            Chciałbym w tym miejscu podzielić się z tobą moim osobistym doświadczeniem z porodu. Wiem, że na ogół najbardziej obawiamy się tego, co zewnętrzne – czy damy radę oglądać przebieg porodu, czy się nie ośmieszymy, czy naprawdę nie nabawimy się jakiegoś urazu bądź, o zgrozo, awersji seksualnej. Jednak możesz mi uwierzyć, że wszystko to, czym się zamartwiasz jest mocno wyolbrzymione. Ja byłem z moją żoną podczas całego porodu – nie odstąpiłem jej ani na krok, bo wiedziałem, jak ważna jest dla niej moja obecność. Widziałem, jak żonie odchodzą wody, jak obficie krwawi i – wreszcie – jak nasz syn przeciska się przez macicę. I wiesz co? Wcale nie zemdlałem! Nie czułem wstrętu, ani obrzydzenia, nie wpadłem w panikę i nie wybiegłem z sali. Nie nabawiłem się też żadnego urazu psychicznego, a moja żona jest w mych oczach tak samo atrakcyjna, jak przed porodem. Mój udział w porodzie i to, co widziałem w żaden sposób nie wpłynęło na nasze życie erotyczne. Dlatego zapewniam cię, że nie musisz się tego obawiać. Zamiast snuć ciemne scenariusze lepiej spróbuj przygotować swą psychikę na wyzwanie, które przed tobą stoi.
            Patrząc na poród z perspektywy mężczyzny muszę stwierdzić, iż najtrudniejszą rzeczą, z jaką każdy z nas musi się zmierzyć w czasie porodu jest całkowita bezsilność. Nigdy nie zapomnę potwornego krzyku mojej żony, kiedy rozwarcie doszło do dziesięciu centymetrów i zaczął się ostatni etap porodu. Nigdy nie zapomnę bólu na jej twarzy, łez napływających do jej oczu i strumieni potu skapującego z wyczerpania po jej czole. Widziałem jej ból, jej ogromne cierpienie i nie mogłem zrobić nic, by jej ulżyć. Nie mogłem wziąć nawet części tego bólu na siebie, choć tak bardzo pragnąłbym to zrobić. I właśnie ta całkowita bezsilność była dla mnie najtrudniejszym doświadczeniem, z jakim musiałem się zmierzyć na sali porodowej. Jeśli jesteś gotów stawić czoła temu wyzwaniu, jeśli potrafisz zaakceptować własną bezsilność wobec bólu twojej żony – jesteś gotowy do porodu. Choć sądzę, że nikt z nas nie może się do tego przygotować zawczasu, to wydaje mi się niezwykle ważne, by oswoić się z tą myślą i odpowiednio dostroić psychicznie. Tym razem nie będziesz mógł nic poradzić. Twoja misja to trwać, dopingować i dodawać otuchy.
            Z całą pewnością o wiele łatwiej byłoby wam obojgu, jeśli zdecydowalibyście się na znieczulenie. Zwłaszcza tzw. znieczulenie zewnątrzoponowe (dolędźwiowe) jest niezwykle skuteczne i potrafi bardzo mocno zminimalizować uczucie bólu u kobiety (jakiś czas temu znajoma z pracy opowiadała o porodzie swej córki, która zdecydowała się na ten typ znieczulenia i powiedziała, że w trakcie porodu nie czuła żadnego bólu, a jedynie pewien dyskomfort). Dlatego warto zastanowić się nad tym wcześniej. My również braliśmy pod uwagę znieczulenie zewnątrzoponowe, lecz gdy żona dostała naprawdę bolesnych skurczów, było za późno na podanie znieczulenie, gdyż nastąpiło już pełne rozwarcie. Poród odbył więc siłami natury, co na początku nas stresowało, jednak żona była dzielna i razem daliśmy radę. Niektóre kobiety z założenia wolą jednak rodzić bez znieczulenia. Każde znieczulenie niesie bowiem jakieś ryzyko powikłań, a ponadto może opóźnić bądź wydłużyć poród. Dlatego w tej kwestii, podobnie jak w wielu innych, decyzja należy do was.
            Niektórzy mężczyźni nie mają obaw przed uczestniczeniem w porodzie, lecz nie chcą się na to zgodzić, gdyż nie widzą w tym sensu. Pytają do czego mieliby być potrzebni na trakcie porodowym? W końcu to lekarz będzie czuwał nad porodem, a położna sama odbierze poród. Ja także miałem w tej kwestii pewne obiekcje. Po różnych nieprzyjemnych doświadczeniach ze strony lekarzy i położnych w czasie ciąży mojej żony, którzy zdawali się zupełnie nie zauważać mojej obecności podczas rozmaitych wizyt, jak gdyby ciąża i poród były sprawą wyłącznie matki, zastanawiałem się czy na sali porodowej nie będzie podobnie – czy nie będę jedynie zawalidrogą i piątym kołem u wozu. Nie chodzi mi o to, że miałem obiekcje co do samego bycia przy porodzie. Od początku zdawałem sobie sprawę jak bardzo mej żonie zależy na tym, bym był przy porodzie. Poza tym sam bardzo pragnąłem być wtedy przy niej i przywitać mojego malca, gdy tylko ujrzy światło dzienne. Tak więc decyzja o byciu obecnym przy porodzie była w moim przypadku od samego początku oczywista. Mimo to wciąż zastanawiałem się czy poza wsparciem psychicznym będę mógł zrobić dla żony coś więcej. Moja refleksja dotyczyła więc przydatności mężczyzny w trakcie porodu. Okazało się, że mężczyzna na porodówce jest niezastąpiony.
            Przede wszystkim musisz wiedzieć, że jeśli nie wykupicie sobie usługi indywidualnej opieki położnej, to wasza położna nie będzie z wami przez cały czas na sali porodowej. Jest to zrozumiałe – na oddziale może w tym samym czasie rodzić kilka innych kobiet i położne muszą się nimi wszystkimi zająć. W tym czasie ty będziesz musiał czuwać na straży – jeśli  zobaczysz, że skurcze się wzmagają albo dzieje się cokolwiek dla was niepokojącego, natychmiast będziesz mógł zawołać lekarza lub położną. Być może żona będzie chciała pójść pod prysznic, skorzystać z drabinek lub piłki – wtedy to ty będziesz musiał ją asekurować, gdy będzie odczuwać skurcze. Być może będzie pragnęła, by ktoś pomasował jej brzuch bądź okolice krzyża, które nota bene potrafią naprawdę potwornie dawać o sobie znać pomiędzy skurczami – któż wówczas zrobi to lepiej niż ty? Być może do ostatniego etapu porodu minie jeszcze kilka godzin – wtedy twoja obecność będzie niezwykle pomocna i pozwoli twej żonie się odprężyć, odstresować i w miarę możliwości zrelaksować. Nawet nie masz pojęcia jak ważna jest twoja obecność dla jej komfortu psychicznego!
Gdy zacznie ostatni etap porodu, atmosfera z pewnością zrobi się napięta. To właśnie ten moment, kiedy będziesz musiał zebrać w sobie wszystkie siły, by udzielić swej żonie wsparcia. To właśnie teraz przyjdzie ci się zmierzyć z tym najtrudniejszym zadaniem – twoja żona będzie cierpieć, a ty nie będziesz mógł jej ulżyć. Nie zapominaj wtedy jednak, że finał zbliża się już wielkimi krokami. Jest taki moment w trakcie porodu, gdy kobieta zaczyna wątpić we własne możliwości – wydaje się jej wówczas, że nie da już rady. Wtedy właśnie czas na ciebie – tylko ty możesz dodać jej siły i zmotywować ją, by się nie poddawała. Pamiętam, jak dopingowałem mą żonę, powtarzając jej raz za razem, że da radę. Mówiłem jej, że jest dzielna i że już niewiele brakuje do końca porodu. Pamiętam, jak powtarzałem, że widać już główkę dziecka. Uwierz mi, twój doping może sprawić, że żona odnajdzie w sobie nowe pokłady siły. Wtedy już naprawdę niewiele dzieli was od spotkanie twarzą w twarz z waszym długo wyczekiwanym maleństwem!
            Mimo, iż nie możesz wziąć na siebie bólu twej żony, nie oznacza to, że nie możesz dzielić z nią tego cierpienia. Maria, stojąc pod krzyżem swego Syna, doświadczyła prawdziwego cierpienia – nie było to jednak cierpienie fizyczne, lecz współcierpienie w duszy. Każdy gwóźdź raniący ciało Jezusa, ranił z taką samą siłą serce Jego Matki. Potrafię sobie wyobrazić co wtedy czuła, gdyż ja czułem to samo podczas porodu, gdy patrzyłem na mą cierpiącą żonę i nie mogłem wziąć jej bólu na siebie. To doświadczenie, które przemienia życie każdego mężczyzny. Dla niektórych może to być nawet punkt graniczny – moment, w którym chłopiec staje się mężczyzną. Poza tym przeżycie to niewątpliwie bardzo wzmacnia wzajemną relację między małżonkami. Wszystko zależy jednak od twego zaangażowania.
            Co zatem zrobić jeśli chcesz uczestniczyć w porodzie? Przede wszystkim porozmawiaj o tym ze swoją żoną. Dowiedz się co ona o tym myśli. Pamiętaj, że musi to być wasza wspólna decyzja. Jeśli żona będzie miała obiekcje, a tobie dalej będzie zależeć na udziale w porodzie, daj jej czas na i często wracaj do tego tematu. Niektóre kobiety nie chcą, by ich mąż uczestniczył w porodzie, gdyż boją się, że ich widok w takim stanie mógłby zniechęcić mężów do ich ciała, sprawić, że stałyby się w ich oczach mniej atrakcyjne. Musisz jej pomóc pokonać te obawy. Jeśli zobaczy twą pewność, determinację i pozytywne nastawienie być może nabierze do tego zupełnie innego stosunku.
            Jeśli już wiecie, że chcecie rodzić razem, musicie wspólnie zaplanować poród. Trzeba znaleźć szpital, który oferuje porody rodzinne – w naszym kraju niestety wciąż nie wszystkie szpitale zgadzają się na obecność ojca podczas porodu, co moim zdaniem jest przejawem marginalizacji roli ojca, tudzież dyskryminacji ojców, i mam szczerą nadzieję, że za jakiś czas ta uwłaczająca godności ojca sytuacja ulegnie zmianie. Póki co musicie jednak mieć to na względzie przy wyborze szpitala. Po porodzie żona i dziecko będą musiały zostać jeszcze co najmniej dwie doby w szpitalu na obserwację – jeśli chcesz być wtedy z nimi przez cały czas, musisz poszukać szpitala, który umożliwia nocleg osobie towarzyszącej (w tym czasie twoja pomoc może okazać się nie zastąpiona, gdy twoja żona – zmęczona i obolała po porodzie – nie będzie w stanie wykonać osobiście wszystkich czynności pielęgnacyjnych przy dziecku; jest to też wspaniała okazja do tego, by nauczyć się robienia różnych rzeczy przy dziecku, jak chociażby przewijanie i ubieranie go). My z żoną rodziliśmy w Warszawie w Szpitalu Świętej Rodziny przy ul. Madalińskiego i jesteśmy zadowoleni z opieki medycznej oraz warunków tam panujących – poród rodzinny na jednoosobowej sali porodowej jest bezpłatny, nie ma też opłat za znieczulenie zewnątrzoponowe, jeśli sobie takowe zażyczycie. Nocleg osoby towarzyszącej na jednoosobowej sali poporodowej jest możliwy, chociaż jest to usługa odpłatna. Warto jednak zainwestować, albowiem nic nie zastąpi wam pierwszych chwil spędzonych wspólnie z waszym dzieckiem. Pamiętajcie też, by odwiedzić szpital jeszcze przed planowanym porodem – dobrze jest rozeznać się wcześniej jak wygląda sytuacja z parkingiem, gdzie jest porodówka i którędy najprędzej tam dotrzeć. Wszystko to może okazać się bardzo pomocne kiedy przyjdzie czas porodu.
            Gdy już wybraliście szpital, kolejnym krokiem będzie sporządzenie planu porodu. Warto, abyście zrobili to razem, uwzględniając wasze wymagania i potrzeby. Ważne, by twoja żona zaznaczyła w planie wyraźnie, że życzy sobie twojej obecności przez cały okres trwania porodu. Niektóre szpitale mogą bowiem mieć praktykę wypraszania mężczyzny gdy zaczyna się akcja porodowa, co moim zdaniem jest niedopuszczalne i jest kolejnym przejawem dyskryminacji ojców (jeśli coś takiego miałoby miejsce, nie daj za wygraną – pamiętaj, że jako mąż i ojciec dziecka masz pełne prawo uczestniczyć w porodzie!). Warto też zastanowić się co na wypadek, gdyby zaistniała konieczność przeprowadzenia cesarskiego cięcia. Jeśli chciałbyś być wtedy przy żonie, musisz dowiedzieć się czy w szpitalu istnieje taka możliwość. Ponieważ jest to już zabieg chirurgiczny, który ma miejsce na sali operacyjnej, nie wszystkie szpitale wyrażają na to zgodę. W szpitalu, w którym rodziliśmy z żoną była taka możliwość za dodatkową opłatą. Świadomość takiej ewentualności dała nam spory komfort psychiczny, gdyż pragnęliśmy być razem w każdym wypadku. Na szczęście nie musieliśmy korzystać z tego rozwiązania.
            Pamiętajcie, by zawczasu spakować wyprawkę dla dziecka, matki i oczywiście dla ciebie. W 38-mym tygodniu ciąży poród może nastąpić praktycznie w każdej chwili, czasem zupełnie niespodziewanie. Naszemu synkowi mocno się pośpieszyło – poród zaczął się w środku nocy na całe dwa tygodnie przed planowanym terminem. Na szczęście byliśmy spakowani i przygotowani na tę ewentualność. Zapobiegawczość w tej kwestii jest bardzo ważna. Wykaz rzeczy, które powinniście zabrać znajdziecie na stronie internetowej waszego szpitala (jeśli nie, koniecznie o to dopytajcie). Jeśli chodzi o rzeczy, które powinieneś zabrać dla siebie, gdy zamierzasz zostać z żoną i dzieckiem przez dwie kolejne doby, to nie powinno wśród nich zbraknąć rzeczy codziennego użytku, jak szlafrok, piżama, kapcie, szczoteczka do zębów czy bielizna na zmianę. Warto też wziąć jakieś kosmetyki i maszynkę do golenia – w końcu nowoupieczony tata powinien dbać o swój wizerunek. Nie zapomnij też telefonu i ładowarki. Dobrze zaopatrzyć się także we własny filiżanki do kawy – z tym bowiem na oddziałach bywa trudno. Warto też mieć przy sobie jakieś drobne – zawsze można wtedy kupić coś „na szybko” w automacie). Zadbaj też o odpowiedni strój do akcji porodowej – taki, który nie będzie ci krępował ruchów i pozwoli swobodnie działać.
            No i na koniec najważniejsze – módlcie się razem o szczęśliwy poród! Proście Boga codziennie! Modlitwa dwojga ma wielką moc przed Bogiem. Wierzę, że to Bóg opiekował się nami od samego początku porodu aż do końca. To dlatego zdążyliśmy na czas do szpitala, a poród przebiegł sprawnie i bez komplikacji. To również modlitwa pomogła mi, gdy czułem się bezsilny wobec bólu porodowego mojej żony.  To w ufnej modlitwie odnalazłem siłę i moc, by w chwili zwątpienia dodać jej otuchy i zmotywować do dalszych zmagań. Wierzę, że moja cicha modlitwa podczas porodu pomogła żonie znieść dzielnie ból porodowy i przeć mimo braku tchu. I ty pamiętaj, że oprócz ciebie będzie tam z wami Bóg – i podczas gdy ty masz być wsparciem dla żony, a On będzie wsparciem dla ciebie. Możesz na Niego liczyć!
            Podsumowując, z całą pewnością poród nie jest łatwym doświadczeniem. Również dla mężczyzny jest to bardzo silne przeżycie. Z tego powodu wymaga odpowiedniego przygotowania. Oprócz konieczności nabycia wiedzy na temat przebiegu porodu, trzeba zadbać również o odpowiednie nastawienie i przygotować się psychicznie do tego wydarzenia. Niezwykle ważne jest, byście na tym polu wzajemnie się wspierali. Każdy mężczyzna musi też zaakceptować fakt, iż wobec bólu porodowego będzie kompletnie bezsilny. Nie będzie to łatwe, ani przyjemne – tego możesz być pewien. Lecz gdy twe oczy ujrzą twoje maleństwo, a pielęgniarka wręczy nożyce, byś przeciął pępowinę i gdy po raz pierwszy weźmiesz swe dziecko na ręce – wtedy zapewniam cię, że nie będziesz żałował swojej decyzji.
           

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mężczyzna w ciąży - zmiany hormonalne i dojrzewanie do ojcostwa

Gra w słowa, cz. 2: Czyli o tym, że nie istnieje płeć brzydka

Godność mężczyzny