Gra w słowa, cz. 2: Czyli o tym, że nie istnieje płeć brzydka

Nie tak dawno mogliście przeczytać mój artykuł na łamach portalu Masculinum, w którym starałem się udowodnić jak wielkie znaczenie mają słowa, którymi posługujemy się na co dzień. Wspominałem w nim, że tak naprawdę niewiele jest słów całkowicie neutralnych – zazwyczaj bowiem jest tak, że określenia, jakimi się posługujemy są nacechowane są emocjami i różnymi konotacjami społecznymi (tudzież stereotypami). Są też wyrazy mniej lub bardziej nacechowane znaczeniem pejoratywnym, a ci, którzy się nimi posługują wyraźnie dążą do ośmieszenia osoby, do której je kierują. Takim pejoratywnym określeniem w stosunku do kobiety, która lubi się stroić byłoby na przykład słowo „damulka”, zaś w odniesieniu do mężczyzny – „strojniś” lub „fircyk”. Nie zawsze są o więc słowa otwarcie deprecjonujące – czasem jedynie „delikatnie” wyśmiewają określoną cechę danej osoby. Bywa jednak, że są przejawem otwartej wrogości, jak chociażby słowo „klecha” w odniesi...